10 grudnia – Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka.

Bardzo ważna data, ponieważ dotyka godności każdego człowieka.

Przypomina nam, że bez względu na wszystko nikt i nigdy nie może pozbawić nas godności. To przymiot przyrodzony, zatem należny każdemu człowiekowi, bez względu na to, kim jest i jaki jest, bez względu na to, co zrobił, w jakiej jest sytuacji i jakie wyznaje poglądy.

Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka to święto, które obchodzimy od 72 lat, by podkreślić wagę podpisanej 10 grudnia 1948 roku Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Niebagatelny wkład w jej powstanie miała Eleanor Roosevelt, która jako przewodnicząca Komisji Praw Człowieka ONZ była siłą napędową w tworzeniu Deklaracji. Mówiła wówczas:

– Gdzie ostatecznie zaczynają się powszechne prawa człowieka? W małych miejscach, blisko domu – tak blisko i tak małych, że nie widać ich na żadnej mapie świata. […] Jeśli te prawa nie mają tam znaczenia, nigdzie nie mają znaczenia. Bez skoordynowanych działań obywatelskich blisko domu, na próżno będziemy szukać postępu w większym świecie.

Te słowa szczególnie mocno wybrzmiewają w kontekście pandemii, z którą dziś mierzy się niemal cały świat. Ten trudny czas pokazał, jak wiele zależy od nas samych, jak wiele udaje się zrobić, gdy rozglądamy się częściej wokół siebie i zadajemy pytanie, co JA mogę zrobić, jak JA mogę pomóc? Siła samopomocy i solidarności jest nie do przecenienia. Polacy wielokrotnie już to udowadniali, szyli maseczki, rozwozili posiłki seniorom, by ci nie musieli narażać się na kontakt z wirusem, odstępowali swoje prywatne mieszkania, by lekarze wracający z dyżurów nie zarażali swoich najbliższych, zbierali sprzęt, by dzieci mogły uczyć się zdalnie. Bez tego zaangażowania, bez tej wrażliwości, byłoby trudniej walczyć z wirusem. Byłoby trudniej mówić o prawach i równości, gdyby nie otwartość ludzi.